Degustacja The Kurayoshi 14.03.2025


Dnia 14.03.2025 miałem przyjemność wziąć udział w degustacji japońskich whisky zorganizowanej przez krakowski oddział M&P. Degustację prowadził brand ambasador w postaci Mariusza Masiaka.

Pokrótce o wydarzeniu

Było to dla mnie fascynujące doświadczenie, do którego podchodziłem z pewną nutką niepewności, bo japońskie whisky kojarzyły mi się nie najlepiej. I nie mówię tu o ich smaku czy zapachu, ale bardziej o fakcie, że naczytałem się, żę w ogromnej większości są to mieszanki (blendy) whisky pochodzące szkockich destylarni. Do tego cena niejednokrotnie jest kilka razy większa niż produkt podobnej jakośc,i ale z Szkocji czy Irlandii. Tym razem jednak polane zostały produkty z destylarni, które są w 100% pochodzenia japońskiego. Sam jęczmień nadal jest sprowadzany jest z tego, jak dobrze kojarzę ze Szkocji, natomiast cały proces produkcji i leżakowanie odbywa się na terenie Japonii. Jak dowiedziałem się od Pana Mariusza, w 2021 roku zaszły znaczące zmiany w temacie whisky japońskiej i powstało stowarzyszenie “Japan Spirits & Liqueurs Makers Association”, które chce regulować to co nazywamy japońską whisky. Z tego co zrozumiałem to jeszcze nie jest to wiążące na poziomie krajowym, natomiast cieszy sam ruch i fakt, że dołączyło do niego już 70 producentów. Normy te są podobne jak dla Szkocji. Czyli woda pochodząca z Japonii (surowiec - jęczmień może być importowany np. ze Szkocji), do tego starzenie minimum 3 lata w beczkach nie większych niż 700l. Destylacja do nie więcej jak 95% i rozlew do butelki z mocą nie mniejszą niż 40%. Brzmi fajnie, prawda? ☺️ Mnie osobiście cieszą takie zmiany.

kieliszki z whisky ustawione na stole podczas degustacji, przygotowane do serwowania

Bohaterowie wieczoru

Lineup prezentował się następująco (pozwolę sobie od razu wrzucić oceny dla niecierpliwych):

  • Tottori Ex Bourbon Barrel - 83/100
  • Kurayoshi Single Malt - 84/100
  • The Matsui Sakura Cask Japanese Single Malt - 84/100
  • Kurayoshi Pure Malt Snake Label 2025 - 85/100
  • Kurayoshi Sherry Cask Pure Malt - 85/100
  • Hinotori Goldorak Peated Red Blended - 83/100
różnorodne butelki whisky ustawione w rzędzie podczas wydarzenia degustacyjnego

Jeżeli chodzi o moje odczucia co do kolejnych butelek to chyba dosyć dobrze odzwierciedlają je oceny. Początek z przyjemnym blendem, który jednak był mało charakterystyczny. Dwójka również sympatyczna, ale na tym chyba mogę skończyć moje zachwyty. Prawdziwy dylemat miałem przy butelce numer trzy, bo Sakura Cask była dla mnie czymś wyjątkowym. Z drugiej strony na degustacji padło ciekawe pytanie - czy jeżeli były to whisky ze Szkocji to nadal tak byśmy się zachwycali i szukali smaków? I może to zdanie mnie trochę nakierunkowało do podjęcia finalnej decyzji. Zwycięzcami dla mnie były czwórka i piątka - limitowana edycja na rok węża 2025 oraz whisky, której skład jest podobny do czwórki, a następnie jeszcze trzymana w beczce po sherry. Rozczarowała szóstka, nad którą niby były zachwyty. Design sympatyczny, jeżeli ktoś lubi mangę i postać Goldoraka (ja akurat nie kojarzę). Natomiast zawartość butelki już tak nie ucieszyła.

Ciekawa destylarnia

Destylarnia, która była bohaterem tego spotkania to The Kurayoshi Distillery. Jest to niewielki obiekt, którego właścicielem jest Matsui Shuzo. Sama firma swoją działalność zaczęła już od 1910 roku i skupiała się przez lata głównie na sake i shochu. W 2017 zainstalowali alembiki i cała machina ruszyła. Zaczynali od mały alembików 1000l, aby potem powiększyć je do 3000l i 5000l. Wspomniane na degustacji zostało, że angel’s share dla tego regionu to 3-3.5% w skali roku - trochę więcej niż w Szkocji ale znacznie mniej niż na Tajwanie. Morze Japońskie ma wpływ na zmiany temperatury i też na cały proces dojrzewania whisky.

Sama destylarnia produkuje trzy linie whisky

  • The Kurayoshi- Single Malt i Pure Malt,
  • The Matsui Single Malt - najbardziej prestiżowa linia z nawiązaniem do nazwiska założyciela,
  • Tottori - tutaj stawiają głównie na mieszanki czyli blendy.
malowniczy widok na japoński krajobraz z tradycyjnymi budynkami, drzewami i górami w oddali

Kolejna ciekawostka (bo w końcu M&P bawi i uczy) to inny sposób konsumpcji alkoholu przez nas europejczyków, a jej sposób konsumowania przez japończyków. U nas stawia się głównie na:

  • dry/straight - samą whisky, czyli bez dodatków,
  • on the rocks - czyli na lodzie,
  • w koktajlach,
  • z sodą lub piwem imbirowym,
  • z dodatkiem kropelki wody.

Natomiast w Japonii mamy takie podejścia do tematu:

  • dry/straight - samą whisky, czyli bez dodatków,
  • on the rocks - czyli na lodzie,
  • ice ball - prawie jak na kostkach lodu tylko ta lodowa kula jest znacznie większa,
  • mizuwari - mieszanka whisky z wodą, serwowana w czasie posiłków z kostkami lodu (proporcja to 1 kieliszek whisky na około 3 kieliszki wody),
  • highball - gazowana wersja mizuwari,
  • twice up - tutaj pijemy whisky w kieliszku do wina razem z wodą i choć proporcje są 1:1 to whisky i wody lejemy aż 40-50ml - dosyć silny napój.

Została nam też przedstawiona historia japońskiej whisky, ale to materiał na kolejnego posta. Warto wspomnieć, że wszystko zaczęło się od Amerykanów w połowie XIX wieku. Istotną postacią w historii japońskiej whisky był Takesuru, który zafascynował się whisky szkocką i studiował ją w jej ojczyźnie. Japońska whisky miała swoje wzloty i upadki. Był bum w 1945 spowodowany okupacją Amerykanów. Był spadek w 1970 spowodowany brakiem zainteresowania. Teraz mamy kolejne odrodzenie. Dużo chętnych, produktu brakuje, co powoduje małą dostępność i wysokie ceny.
W czasie degustacji wspomniana zostało ciekawe drzewo - mizunara. Chociaż nie spróbowaliśmy na degustacji żadnej butelki finishowanej czy leżakowanej w mizunarze to wątek ten pojawił się z dwóch powodów. Raz, że The Kurayoshi posiada taką butelkę w swojej ofercie (The Matsui Single Malt Japanese Whisky Mizunara Cask), dwa, że jest to fascynujące drzewo. Jak dobrze zrozumiałem to ceny beczki z niego wykonanych sięgają 5000 dolarów, co jest kwotą dość wysoką. Kolejne czynnik to fakt, że wycinka tych drzew przebiega w sposób kontrolowany i pod specjalnymi regulacjami. Jego kształt i sposób w jaki ono wzrost nie ułatwia zrobienia z niego klepek i następnie beczek, a na deser pozostaje fakt, że walka o nie trwa nie tylko z innymi destylarniami, ale także z meblarzami którzy równie chętnie je kupują.

widok na przestronną salę degustacyjną z rzędami przygotowanych kieliszków na stołach

Podsumowanie

Czy było warto? Pewnie, że tak. Była to niezmiernie ciekawa degustacja o profilu smakowym raczej lekkim i owocowym, chociaż i były dwie intensywne butelki, a nawet jedna torfowa. Ja sam raczej nie skuszę się na zakup w tym momencie, bo ceny za butelkę są dosyć wysokie. Jednak jest to whisky premium, która warto posiadać w swojej kolekcji i jeszcze lepiej degustować. Czekam na to co stanie się dalej z japońską whisky. Coś czuję, że to właśnie nowi i młodzi producenci mogą nas jeszcze niejednym zaskoczyć.


Zobacz też